Wczoraj była nasza rocznica. Dostałam bukiet kolorowych kwiatów. Dzisiaj rano obudził nas Rudy obgryzający listki. Podjęliśmy decyzję - kwiaty muszą zniknąć.
Wyciągnęłam je z wazonu, zaparzyłam kawę. W myślach robiłam im miejsce w naszej suszarni. No i będąc myślami w tej suszarni przypomniałam sobie o dziwnych szklanych wazonikach, słoiczkach i innych niekształtnych przedmiotach, które tam przechowujemy. Pomyślałam, że głupio byłoby nic z nimi nie zrobić. Za oknami - ciemność i deszcz. A mnie już trochę nosi, gdzieś bym poszła, coś zrobiła. Wyszłam więc z psem - błoto i chłód, pies nie doszedł nawet do lasu, a już chciał wracać. Wróciliśmy. Wyciągnęłam drabinę, statyw i latarki, które z jakiegoś powodu daje mi mama. Zaraz po wprowadzeniu się do Sopotu, zaopatrzyłam się w folię lustrzaną i dwa brystole - rudy i różowy. Różowy posłużył jako papier do pakowania prezentów, a na rudym raz zrobiłam zdjęcie ciasta marchewkowego. Rudy był więc już nieco ubrudzony, a folia pomięta. No nic.
Zobaczymy co wyjdzie. Rozłożyłam się na stole, Do drabiny przyczepiłam papier, rozstawiłam statyw i wyczyściłam obiektyw (wszędzie piasek).
I zaczęłam dokumentację. Kwiatek po kwiatku, listek po listku, gałązka po gałązce. Jak w szkole, na pierwszych zajęciach w studio. Bawiłam się formą, kompozycją, oświetleniem. Już jakiś czas temu obiecałam sobie kupić lampę błyskową, ale do teraz tego nie zrobiłam.
Z obawy przed słomianym zapałem.
Chyba nie ma co więcej pisać, taki to projekt powstał. Na pamiątkę pamiątki, prawie zjedzonej przez kota.
Po co powstał ten post?
Martwa natura jest prostym ćwiczeniem fotograficznym, do którego potrzeba tylko trochę wolnego czasu i podstawowych narzędzi, takich jak aparat i statyw. Z bajerów, dobrze jest mieć aplikacje w telefonie, z której jesteśmy w stanie wyzwolić spust migawki, dzięki temu aparat na statywie stoi przez całą sesję w jednym miejscu, a ja wygodnie krążę i ustawiam kompozycję, nie muszę co chwilę wracać się do niego by zrobić zdjęcie, czy zmienić ustawienia. Jeśli posiadasz starszy aparat (i nie masz możliwości skorzystania z apki) - pamiętaj, że przy świetle ciągłym (a nie błyskowym), czas naświetlania będzie wynosił około 2 sekund. Żeby uniknąć mikro drgań ustaw samowyzwalacz na 2 sekundy (dzięki temu zdjęcie wyjdzie ostrzejsze, a Ty zdążysz odsunąć rękę ze spustu migawki nie powodując dodatkowych drgań).
Prawdziwa zabawa zaczyna się kiedy wstępny kadr jest już gotowy, a ostrość ustawiona na główne obiekty. Wtedy rozpoczynamy zabawę z lampkami, latarkami i innymi źródłami światła.
Z początku korzystałam z auto balansu bieli (zdjęcia wyżej, te z dodanym mocnym ziarnem w postprodukcji), ale chciałam uzyskać bardziej surrealistyczne efekty. Karol pomógł mi przepiąć naszą kolorową żarówkę Xiaomi i dzięki niej mogłam dodatkowo doświetlić kadr.
☜ Z lewej strony podgląd ustawień,
z których korzystałam - zmieniałam tylko długość czasu otwarcia migawki (tak jak pisałam wcześniej - około 2-3 sekundy).
Na koniec film.